i kobiecie, która chciała czegoś więcej niż uwielbienia. Pięknie nakręcony klasyczny romans z wspaniale i tajemniczo jednocześnie zarysowanymi postaciami. W natłoku filmów, których jedynym celem jest szokować, autentyczna uczta dla oczu i duszy.
Jestem tylko ciemnym chłopem. Jak znajdziesz trochę czasu wytłumacz mi Agatoniku czego chciała ta kobieta,proszę .
Nie wiem czy zrozumiem,ale przynajmniej spróbuję :)
Już minął rok, odkąd oglądałam, więc nieco zatarł mi się w pamięci. Jacob ma schematyczne wyobrażenie, czego potrzebuje kobieta. Jego motywacją jest po prostu mieć żonę, nie być samotnym. Nie bierze pod uwagę, że ta żona to zupełnie odrębna jednostka, człowiek samostanowiący i kompletnie odrębny. Nie zastanawia się, nie ma w nim chęci poznania kim tak naprawdę jest Lizzy. Ma swoje i tylko swoje wyobrażenie, jak ma wyglądać związek. A ona nie chciała być wyobrażeniem.
Tu się zgadzam w 100 procentach.Potem jednak Jacob chciał się zmienić i dostosować do jej wyobrażeń ich małżeństwo.Robił naprawdę dużo by zmienić swoje i jej podejście.Ona chwilami jakby to rozumiała. A potem i tak wracała na swoją ścieżkę kobiety ,która ma leżeć,pachnieć i bawić się.Czy zdradzać też ? To nie do końca jest pewne. Stąd moje pytanie czego ona chciała.I po jaką cholerę wychodziła za mąż za prostolinijnego,małozabawowego marynarza.
Jeśli już nie pamiętasz szczegółów nie będę naciskał,ja jestem świeżo po seansie więc jeszcze skleroza nie zatarła pamięci :)
pozdrawiam
Tragiczna historia dwojga ludzi, którzy chcieli tego drugiego, ale na swoich warunkach. Odczucia mam ambiwalentne, film zdecydowanie nużący mimo ciekawego klimatu.
Dodam, że Lea Seydoux nie pomaga - lubię ją (i uważam, że świetnie zagrała tę, która też "za bardzo"), ale patrząc na kontrowersyjny odbiór jej gry aktorskiej w "Bondach", nie dziwię się niskim ocenom.