Ogłuszające klaksony samochodów, godziny szczytu, życie w mieście toczy się coraz szybciej i szybciej. I wśród tego kłębowiska ludzi jeden mężczyzna ze swoim cichym bólem, przejmującą rozpaczą! Jest coś tak prawdziwego w tej scenie, tak ogłuszającego, że nie trzeba słów.
Film ten ma wspaniałą klamrę kompozycyjną, kończy się i zaczyna w tym samym miejscu, na samym początku wiemy co się stanie z główną bohaterką, a jednak, przy końcu i tak pewnie wszyscy mają łzy w oczach ( są też Ci, co się nigdy nie przyznają do tego).
Świetnie ukazano pierwszą, młodzieńczą miłość, która później cementuje się, staje się coraz mocniejsza i coraz piękniejsza! Co ciekawe ukazano to z prostotą, bez wzniosłości, bez patetyzmu.
Poza tym też bardzo mi się podobał sposób ukazania stosunków Olivera z ojcem, pokazano różnicę pokoleń, nieumiejętność porozumienia się, upór i dumę! uczucia, które niszczą miłość!
Piękna muzyka, świetni aktorzy, film, prosty i cichy,a jednak prawdziwy i przez to nieśmiertelny!!
Mnie uderzyła scena scenach w szpitalu - Zwyczajne się poryczałem, natomiast co innego zrozumiałem że ich miłość była bardzo prawdziwa nikomu się nie nie chwalili, tym że umiera też nie zwyczajnie chcieli być przeżyć te wszystkie szczęśliwie i złe chwilę razem.