Nawet bardzo lubię. W sumie nie do końca wiem, za co aż tak. Może to te piosenki. Może smutek Ismaela. Może Francja. Może Erwann i jego niesamowite, pełne ekspresji oczy.
Film raczej spokojny, ale nie nudny. Piosenki, którymi jest przetykany zdecydowanie podwyższają jego atrakcyjność. Bardzo dobrze zagrany, zwłaszcza druga połowa i radzenie sobie ze stratą bliskiej osoby.
No i zakochałąm się w Gregoire Leprince-Ringuet, mam nadzieję, że dużo ciekawych ról przed nim.
Plus za plakat na ścianie w pokoju Erwanna. "Dare mo shiranai" jest świetnym filmem. ;)