Unikalnie specyficzna produkcja. W tym filmie wszystkiego jest jednocześnie za dużo i za mało. Obraz, który oferuje momentami wyrafinowany humor, celne diagnozy polityczno-społeczne, atrakcyjne sceny ale który jednocześnie jest nużący, męczący i w pewnym sensie zdezintegrowany. Swoisty miszmasz, w którym zawarty jest dokument, paradokument, reportaż, dramat społeczny i obyczajowy a nawet kino offowe. Co więcej - ogólna mozaika odnosi się nie tylko do formy ale i nawet do treści.
Główne motywy oscylują wokół pogarszającej się sytuacji gospodarczej Portugalii, wzrastającego bezrobocia, ogólnego ubożenia a przede wszystkim wpływu tych elementów na jednostki. Ale są tam także inne, zupełnie luźne tematy. Trochę wygląda to tak jakby reżyser chciał pokazać, że wszystko umie i pochwalić się zdolnościami gatunkowymi. Nie można jednak odmówić filmowi intrygującego i trochę ukrytego ale jednak artystycznego charakteru. Szampańskie opowieści Szeherezady historycznie i z definicji symbolizują świat bajki i dobrobytu ale w zgrabny sposób wkomponowują się w opowieść o współczesnym kraju dotkniętym kryzysem tworząc ciekawy dysonans.
Reasumując - można się z tym filmem zmierzyć ale nie na siłę. Nawet dla wytrwałych kinomanów będzie to ciężka przeprawa. Więcej tu minusów niż plusów. A wiele plusów jest z kolei zbyt nienaturalnie, mechanicznie sklejonych z naturalną osią filmu (np. cała parodystyczna kanwa rząd-bankierzy, włącznie z podtekstami seksualnymi)
Trafne podsumowanie, ale z naszego, polskiego punktu widzenia. Kontekst wydaje się tu chyba kluczowy... W każdej części jest przypomnienie, że historie oparte są na tym, co się wydarzyło w Portugalii w latach 2013 i 2014. Siedzące w kinie Portugalki śmiały się ciągle zarówno na pierwszej, jak i na drugiej części, przy czym w tym drugim przypadku często śmiała się, bądź chociaż uśmiechała, większość siedzących na sali.