nie pamiętam dokladnie jaki lvl mialem, ale na pewno coś kolo 30, postac nazywałem ( wlaściwie to gra tak wybrała a ja zostawilem) Zaorish i byl to Arcyczart, zadawał wszystkim po 300 pkt. życia, pancerz miał na poziomie co najmniej 80, a inicajatywe kolo 70 ( chyba), z lepszych artefaktow to zapamiętalem pazur Bethrezena, jak znajde save z gry to ewntualnie poprawie błędy...
A 300 to nie są maksymalne obrażenia, których nawet strażnik stolicy nie zadaje? Wątpię, czy bohater-mag mógł je osiągnąć.
Mało grałeś ,tą postacią przeszedłem podstawkę z dodatkami + kilka innych misji, jak jeszcze grasz w Disciples to mogę poszukąc tych save'ów to Ci przesle ;)
Cóż, szczerze to grałem w kampanię, a potem importowanymi bohaterami, ale tak czy siak może rzeczywiście to za mało:)
Zawsze najlepiej mi się grało magami, strzelcy też byli nieźli. Wojowników jakoś nigdy specjalnie nie lubiłem.
Dowódcy-magowie moim zdaniem najbardziej opłacali(najwięcej obrażeń). Nie pamietam najsilniejszego bohatera jakiego miałem, ale przechodziłem grę kilka razy, ostatnio pierwszy raz legionem i zawsze wbijałem maksymalny level (18?) i już wtedy postać była tak absurdalnie silna, że na zamki szedłem bez eliksirów czy magii, szczególnie górskimi klanami, gdy miałem syna Ymira, który zadawał strażnikowi stolicy około 30 obrażeń (bo gość ma 90 zbroi), ale do tego ponad 100 od lodu.